Spojrzałam ostatni raz w lustro. Byłam gotowa. Brat powiedział że zobacze ten mecz z miejsc VIP. Byłam zadowolona i to strasznie. Nie mogłam doczekać sie aż zobacz ponownie Leo Messiego i cały team Bracy. Nawet nie wyobrazam sobie lepszego dnia. Mecz jest rozgrywany przeciwko Realowi. Nigdy nie przepadałam za tym zespołem i tak szczerze nie zamierzam zmieniać zdania.
Usłyszalam dzwonek do drzwi. Dziś przeprowadzam się do brata w centrum Barcelony. Jest to magiczne miejsce i nie moge sie doczekać aż zaczne prace jako fizjoterapeutka chłopków z drużyny.
-Siema Brat. Jedziemy juz??- Zlustrowalam wzrokiem Andresa. Przyznam nie jest źle, chociaż gustu to on nie ma.
- Cześć Mia. Gotowa jesteś? podaj walizki to wsadzę je to autokaru-wykonał gest który miał oznaczać ze mam już wychodzić z domu.
- Jaki autobus??- próbowałam wyjrzeć zza pleców brata.
-jedziemy już na mecz do Madrytu.-zaskoczyło mnie to tak troche. W sumie lepiej by było gdyby dotarli tam punktualnie
-oki oki.
Wchodząc do autobusu bez zastanowienia krzyknęłam głośne "hej wszystkim"
nie zauwazając że połowa autobusu śpi.
Andres szepnął do mnie ciche i głuche "idiotka" i zaczął mnie przedstawiać.
-To moja siostra Mia, a wasza przyszła fizjoterapeutka.